Mam ciotkę która jest stara, zwariowana i wspaniała.
Do każdej swojej aktywności wciąga mnie za uszy i dziwi się, że nie zawsze mam ochotę i czas za nią podążać.
Ale gdy raz pokazała mi stronkę, gdzie gromadzi różne opowiastki - to teraz często tam wchodzę i czytam.
W tym miejscu będę pisał lub wklejał gromadzone przez nią opowieści.
Warto się zastanowić nad ich ukrytym przesłaniem...


wtorek, 16 czerwca 2015

21- Listek i wróbel...



Był sobie listek. Pewnego razu silny wiatr zerwał go z drzewa i listek latał sobie raz do góry, raz na dół. Mały wróbelek, który dopiero w tym roku przyszedł na świat i niewiele jeszcze widział, zapytał:
- Dlaczego spadłeś z drzewa?
- Nie spadłem, po prostu znudziło mi się tkwić na drzewie, - odparł listek.
- A dokąd lecisz? – zapytał ciekawski wróbelek.
- Lecę dokąd zechcę. Jak zechcę, to polecę w górę, a jak zechcę – to w dół. Jestem wolnym listkiem.
Szczerze mówiąc, listek był zbyt dumny i próżny, by przyznać się, że nie umie latać i jest całkowicie podporządkowany podmuchom wiatru, choć może listek naprawdę myślał, że jest całkiem wolny i niezależny.
Kiedy wiatr trochę ucichł, a listek spadł do strumyka, wróbelek znów zapytał:
- Dlaczego przestałeś latać i wpadłeś do wody? Dokąd teraz zmierzasz?
- Nie wpadłem, - oburzył się listek, - po prostu znudziło mi się latanie i miałem ochotę popływać, a płynę sobie dokąd zechcę. Jestem wolnym listkiem i sam decyduję, co mam robić.
- A dlaczego nie płyniesz w innym kierunku? – dopytywał wróbelek.
- Ile razy mam ci tłumaczyć! Skoro tam nie płynę, to znaczy, że nie mam ochoty, przecież robię tylko to, na co mam ochotę, - powiedział z rozdrażnieniem listek i popłynął z prądem.
Po kilku dniach wróbelek już nauczył się latać i odbywał właśnie swój trzeci lot nad okolicą, gdy ponownie zobaczył ten listek. Co prawda, listek bardzo się zmienił i wróbelek z trudem go poznał.
- Cześć, listku! – zaświergotał wróbelek. – Dlaczego pożółkłeś, co ci zrobili?
- Nikt mi nic nie zrobił, po prostu miałem ochotę zmienić kolor na żółty, - powiedział listek.
Wróbelek uwierzył listkowi i od tamtej pory uważał liście za bardziej rozwinięte stworzenia, albowiem mogły one latać bez skrzydeł, pływać bez rąk i nóg, a nawet na życzenie zmieniać kolor.
Ale potem przyszła jesień i coraz częściej liście leciały z drzew, a wróbelek ani razu nie widział, żeby leciały pod wiatr. A kiedy wpadały do strumienia, to żaden nie płynął pod prąd, chyba że pchał je ostry porywisty wiatr. I ani razu nie zauważył, żeby jakiś listek pozostał zielony i „chciał” zachować swój kolor.
Wróbelek wydoroślał, nabrał doświadczenia i zmienił swój stosunek do liści, żyjących w iluzji, że kierują swoim życiem. Dowiedział się też, że są na świecie inne stworzenia, które uważają się za niezależne od niczego – ludzie. Ich zachowania i życie zależą od nagłych przypływów emocji, od chęci i życzeń, które przychodzą nie wiadomo skąd i niosą nie wiadomo dokąd. Nikt, z wyjątkiem nielicznych jednostek, nie próbuje się im przeciwstawić i tylko niektórzy zdołali nadać im kierunek.
W dodatku ludzie uważają innych ludzi, których wiatr życzeń i uczuć niesie w innym kierunku, za dziwnych. Wyłącznie dlatego, że ten kierunek nie jest taki sam, jak tamtych.
Wróbelek nigdy do końca nie pojął dlaczego tak jest. Dlaczego te ludzkie stwory, takie słabe, choć potencjalnie takie silne, pocieszają się bajką o swojej wyższości i wszechmocy, zamiast nauczyć się stawiać czoła porywom wiatru albo wręcz kierować nim. Przecież ludzie to istoty, które same mogą decydować, w jakim kierunku chcą zmierzać. Wróbelek doszedł do wniosku, że lepiej jest uznać, że wiatr może go znieść i zmienić obraną przez niego drogę, ale mieć możliwość mu się sprzeciwić, niż mówić, że wiatr nie ma nad tobą władzy i że zawsze lecisz tam, dokąd chcesz. Gdy tym czasem niesie cię w całkiem innym kierunku…


@Po pierwsze Ludzie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz