Mam ciotkę która jest stara, zwariowana i wspaniała.
Do każdej swojej aktywności wciąga mnie za uszy i dziwi się, że nie zawsze mam ochotę i czas za nią podążać.
Ale gdy raz pokazała mi stronkę, gdzie gromadzi różne opowiastki - to teraz często tam wchodzę i czytam.
W tym miejscu będę pisał lub wklejał gromadzone przez nią opowieści.
Warto się zastanowić nad ich ukrytym przesłaniem...


sobota, 11 lipca 2015

61- Co we mnie mieszka..?


- Dzień dobry, czy to pani chce wynająć pokój wewnątrz siebie? Szukam lokum i jestem zainteresowany.
- Tak, proszę wejść. To są pana nowi sąsiedzi. 

W pokoju po prawej mieszka mały, przerażony, zapędzony w kąt kłębuszek szczęścia.
 Proszę uważać przechodząc przez korytarz – na podłodze walają się odłamki rozbitej nadziei.
- A dlaczego wanna jest wypełniona lodem?
- Leży w niej dusza. Lód spowalnia proces rozkładu...

 A oto pokój, który chcę wynająć. 
Zwolnił się całkiem niedawno.
- A kto w nim mieszkał?
- Marzenie.


Po Pierwsze Ludzie

60- Starzy ludzie...




"Babcia Fritzowa w wieku dziewięćdziesięciu dwóch lat ciągle mieszkała w swoim starym gospodarstwie, robiła sama makaron, prała w pralce z wyżymaczką, którą trzymała w piwnicy. Uprawiała warzywniak - tak wielki, że mógłby wyżywiać wszystkich mieszkańców okręgu Benton - jedynie za pomocą motyki i szpadla. Jej siedemdziesięcioletnie dzieci żywo protestowały, gdy upierała się, że będzie kosić swój olbrzymi trawnik archaiczną kosiarką bez napędu.
- Pracuję na dworze tylko wtedy, gdy jest chłodno, wczesnym rankiem i wieczorem - tłumaczyła babcia - i zawsze mam na głowie kapelusz, który chroni przed słońcem.
Mimo to jej dzieci poczuły zrozumiałą ulgę, gdy usłyszały, że babcia chodzi w południe na lunch do miejscowego klubu seniora.
- Tak - przyznała się babcia, gdy jej córka kiwała głową na znak pochwały. - Chodzę im gotować. Ci starzy ludzie są mi bardzo wdzięczni!"
 
 
 Leann Thieman

59- widok za oknem...

"Było sobie kiedyś dwóch ciężko chorych starych mężczyzn, którzy dzielili niewielki pokoik w pewnym szpitalu. Pokój ów miał tylko jedno okno. Łóżko pierwszego mężczyzny znajdowało się naprzeciw okna, a on sam mógł codziennie po południu siadać na swoim łóżku i spoglądać na świat za oknem. Drugi mężczyzna nie mógł, niestety, wstawać, a jego łóżko znajdowało się w takim miejscu, że w ogóle nie widział okna.
Każdego popołudnia pierwszy z mężczyzn siadał wsparty poduszkami i opisywał swemu towarzyszowi, co widzi za oknem. Najwyraźniej był to park, ponieważ mężczyzna opowiadał o stawie, kaczkach i łabędziach. Dzieci rzucały ptakom chleb, puszczały też łódki. Pod rozłożystymi koronami drzew spacerowali zakochani, trzymając się za ręce. Alejkami poruszały się kobiety z wózkami dziecięcymi, na trawnikach bawiły się psy. Były też kwiaty w różnych barwach i odcieniach. A pewnego dnia pojawił się lodziarz, który odtąd przychodził regularnie, a jakiś starszy pan przyprowadzał co dzień do parku swoją żonę, sadzał ją na ławce, okrywał czule pledem i czytał jej książkę. A w tle, za drzewami, rozciągał się wspaniały widok na miasto.
Chory mężczyzna, który nie mógł wstawać i nie widział okna, słuchał łapczywie opowieści współtowarzysza, ciesząc się każdym słowem i każdą minutą. Dowiadywał się, jak ślicznie wyglądają dziewczyny w letnich sukienkach i że jakieś dziecko nieomal nie wpadło do stawu. Miał wrażenie, że dzięki relacjom swego przyjaciela, sam widzi dokładnie, co dzieje się za oknem.
Któregoś popołudnia napadła go uporczywa myśl: dlaczego tylko tamten może cieszyć oczy widokiem z okna? Czyż i ja nie zasługuję na to, aby móc wyglądać na zewnątrz? Wstydził się swojej zawiści, lecz im bardziej starał się o niej zapomnieć, tym większe dręczyło go pragnienie zmiany. Zrobiłby wszystko, doprawdy wszystko, żeby tylko móc wyjrzeć przez to okno!
Aż pewnej nocy, modląc się w duchu o cud, usłyszał, jak jego towarzysz kaszle i dusi się, zobaczył też, jak tamten biedak rozpaczliwie szuka przycisku, aby wezwać pielęgniarkę. Nie pomógł mu jednak, nie nacisnął przycisku przy swoim łóżku, obserwował go tylko. Oddech tamtego wkrótce zamarł. Rano zabrano jego ciało.
Odczekawszy nieco, by nie przekroczyć granic przyzwoitości, mężczyzna poprosił, aby położono go na łóżku naprzeciw okna. A gdy spełniono jego prośbę, leżał wygodnie, otulony pościelą, czekając, aż wszyscy wyjdą. Potem podniósł się ciężko na łokciu i zaciskając z bólu zęby, zerknął przez okno.
Za oknem była ściana."


(@PoPierwszeLudzie)

piątek, 10 lipca 2015

58- Tajemnica szczęścia


Pewien młodzieniec zapytał najmądrzejszego z ludzi o tajemnicę szczęścia.
Mędrzec poradził młodzieńcowi,
by obszedł pałac i powrócił po dwóch godzinach.
Proszę cię jedynie o jedno - powiedział mędrzec,
wręczając mu łyżeczkę, na której umieścił dwie krople oliwy.
W czasie wędrówki nieś tę łyżeczkę tak, by nie wylała się oliwa.
Po dwóch godzinach młodzieniec wrócił i mędrzec zapytał go :
Czy widziałeś wspaniale ogrody? Czy zauważyłeś piękne pergaminy?
Młodzieniec ze wstydem wyznał, że nie widział niczego.
Troszczył się jedynie o to, by nie wylać kropel oliwy.
Wróć i spójrz na cuda mego świata -powiedział mędrzec.
Młodzieniec wziął łyżeczkę i znów zaczął wędrówkę,
ale tym razem obserwował wszystkie dzieła sztuki.
Zobaczył też ogrody, góry i kwiaty.
Powrócił do mędrca i szczegółowo zdał sprawę z tego, co widział.
Gdzie są te dwie krople oliwy, które ci powierzyłem? - spytał mędrzec.
Spojrzawszy na łyżeczkę, chłopak zauważył, że ich nie ma.
Oto jedyna rada, jaką mogę ci dać, powiedział mędrzec :
Tajemnica szczęścia tkwi w dostrzeganiu wszystkich cudów świata,
przy jednoczesnej dbałości o dwie krople oliwy na łyżeczce.

(Bruno Ferrero)

środa, 8 lipca 2015

57- Najpieknięszy dar...



Każdego poranka bogaty i wszechpotężny król Bengodi odbierał hołdy swoich poddanych.
W swoim życiu zdobył już wszystko to, co można było zdobyć
i zaczął się trochę nudzić.
Pośród różnych poddanych zjawiających się codziennie na dworze,
każdego dnia pojawiał się również punktualnie pewien cichy żebrak.
Przynosił on królowi jabłko, a potem oddalał się równie cicho jak wchodził.
Król, który przyzwyczajony był do otrzymywania wspaniałych darów,
przyjmował dar z odrobiną ironii i pobłażania, a gdy tylko żebrak się odwracał,
drwił sobie z niego, a wraz z nim cały dwór.
Jednak żebrak tym się nie zrażał.
Powracał każdego dnia, by przekazać królewskim dłoniom kolejny dar.
Król przyjmował go rutynowo
i odkładał jabłko natychmiast do przygotowanego na tę okazję koszyka
znajdującego się blisko tronu.
Były w nim wszystkie jabłka cierpliwie i pokornie przekazywane przez żebraka.
Kosz był już prawie całkiem pełen.
Pewnego dnia ulubiona królewska małpa wzięła jedno jabłko i ugryzła je,
po czym plując nim, rzuciła pod nogi króla.
Monarcha oniemiał z wrażenia, gdy dostrzegł wewnątrz jabłka migocącą perłę.
Rozkazał natychmiast, aby otworzono wszystkie owoce z koszyka.
W każdym z nich, znajdowała się taka sama perła.
Zdumiony król kazał zaraz przywołać do siebie żebraka i zaczął go przepytywać.
"Przynosiłem ci te dary, panie - odpowiedział człowiek - abyś mógł zrozumieć,
że życie obdarza cię każdego dnia niezwykłym prezentem,
którego ty nawet nie dostrzegasz i wyrzucasz do kosza.
Wszystko dlatego, że jesteś otoczony nadmierną ilością bogactw.
Najpiękniejszym ze wszystkich darów jest każdy rozpoczynający się dzień"


Bruno Ferrero

56- Lazurowa grota


Był człowiekiem biednym i prostym.
Wieczorem po dniu ciężkiej pracy, wracał do domu zmęczony i w złym humorze.
Patrzył z zazdrością na ludzi, jadących samochodami
i na siedzących przy stolikach w kawiarniach.
- Ci to mają dobrze - zrzędził, stojąc w tramwaju w okropnym tłoku.
- Nie wiedzą, co to znaczy zamartwiać się...
Mają tylko róże i kwiaty. Gdyby musieli nieść mój krzyż!
Bóg z wielką cierpliwością wysłuchiwał narzekań mężczyzny.
Pewnego dnia czekał na niego u drzwi domu.
- Ach to Ty, Boże - powiedział człowiek, gdy Go zobaczył.
- Nie staraj się mnie udobruchać.
Wiesz dobrze, jak ciężki krzyż złożyłeś na moje ramiona.
Człowiek był jeszcze bardziej zagniewany niż zazwyczaj.
Bóg uśmiechnął się do niego dobrotliwie.
- Chodź ze Mną. Umożliwię ci dokonanie innego wyboru - powiedział.
Człowiek znalazł się nagle w ogromnej lazurowej grocie.
Pełno było w niej krzyży: małych, dużych, wysadzanych drogimi kamieniami,
gładkich, pokrzywionych.
- To są ludzkie krzyże - powiedział Bóg. - Wybierz sobie jaki chcesz.
Człowiek rzucił swój własny krzyż w kąt i zacierając ręce zaczął wybierać.
Spróbował wziąć krzyż leciutki, był on jednak długi i niewygodny.
Założył sobie na szyję krzyż biskupi,
ale był on niewiarygodnie ciężki z powodu odpowiedzialności i poświęcenia.
Inny, gładki i pozornie ładny, gdy tylko znalazł się na ramionach mężczyzny,
zaczął go kłuć, jakby pełen był gwoździ.
Złapał jakiś błyszczący srebrny krzyż, ale poczuł,
że ogarnia go straszne osamotnienie i opuszczenie.
Odłożył go więc natychmiast. Próbował wiele razy,
ale każdy krzyż stwarzał jakąś niedogodność.
Wreszcie w ciemnym kącie znalazł mały krzyż, trochę już zniszczony używaniem.
Nie był ani zbyt ciężki ani zbyt niewygodny.
Wydawał się zrobiony specjalnie dla niego.
Człowiek wziął go na ramiona z tryumfalną miną.
- Wezmę ten! - zawołał i wyszedł z groty.
Bóg spojrzał na niego z czułością.
W tym momencie człowiek zdał sobie sprawę,
że wziął właśnie swój stary krzyż ten, który wyrzucił, wchodząc do groty.
"Jak noc nad ranem, tak życie staje się coraz jaśniejsze
w miarę, jak przeżywamy
a przyczyna każdej rzeczy wreszcie się wyjaśnia" . 



(Bruno Ferrero)

niedziela, 5 lipca 2015

55- Dar Mądrości...

   Według starej legendy był czas, gdy zwykli ludzie mieli dostęp do całej wiedzy bogów. 
Często jednak ignorowali tę mądrość.
Pewnego dnia bogowie mieli już dość tak hojnego obdarowywania ludzi czymś, z czego tamci nawet nie korzystali, dlatego postanowili ukryć swój cenny dar w miejscu, do którego mogli dotrzeć tylko najbardziej gorliwi poszukiwacze mądrości. 
Sądzili, że gdy ludzie będą musieli się postarać, by znaleźć mądrość, będą korzystać z niej z większym namaszczeniem.

    Jeden z bogów zaproponował, by zakopać ją głęboko w ziemi.
Nie, powiedzieli pozostali - zbyt wielu ludzi z łatwością będzie mogło się do niej dokopać.

    Ukryjmy ją w głębinach oceanu - zasugerował inny, lecz i ten pomysł nie znalazł przychylności reszty.. Bogowie wiedzieli, że któregoś dnia ludzie nauczą się nurkować i znów zbyt łatwo znajdą ich mądrość.
    Któryś z bogów podsunął myśl, by schować ją na najwyższym szczycie górskim, jednak reszta natychmiast uznała, że przecież ludzie będą mogli się po nią wspiąć.
    W końcu, jeden z najmądrzejszych bogów powiedział: Schowajmy ją głęboko wewnątrz ich samych. 
Ludziom nigdy nie przyjdzie do głowy, by szukać jej właśnie tam. 
I tak też się stało - co trwa po dziś dzień.
     Czy muszę coś dodawać? Zajrzyjcie w siebie... Jesteście mądre... Macie super działającą intuicję... Musicie sobie tylko przypomnieć jak ponownie zacząć tych skarbów używać!

(@Kobiecypunkwidzenia)

sobota, 4 lipca 2015

54- Dajesz to co posiadasz...

Któregoś dnia bogacz widząc biedaka wręczył mu koszyk. 
Koszyk wypełniony śmieciami.. Biedak zabrał koszyk i odszedł.
 Następnego dnia bogacz zastał biedaka pod swoimi drzwiami. 
Biedak wręczył mu jego koszyk wypełniony kwiatami. 
Bogacz spytał go; Dlaczego dajesz mi kwiaty skoro ja ci dałem śmieci? 
Biedak odpowiedział: 
 Każdy daje innym to co ma we własnym sercu. 


(autor nieznany)

53- Bogaci i biedni...

"Pewnego razu pewien bardzo bogaty ojciec zabrał swojego syna
na wycieczkę na wieś, aby pokazać mu, co to znaczy "bieda".
Spędzili kilka dni w gospodarstwie, które można było uznać za wyjątkowo biedne.
Po powrocie ojciec zapytał syna:
- Jak ci się podobała wycieczka?
- Było świetnie tato.
- Zobaczyłeś jak żyją biedacy?
- O tak!
- Czego więc się nauczyłeś?
- Tato, my mamy jednego psa, oni cztery. My mamy basen, który zajmuje pół ogródka, oni strumień, który nie ma końca. My mamy
w ogrodzie importowane latarnie, oni mają gwiazdy. My mamy mały kawałek ziemi, oni pola, których końca nie można dojrzeć. My mamy służbę, oni służą innym. My musimy kupować jedzenie, oni uprawiają swoje własne. My mamy ogrodzenie wokół posiadłości, aby się chronić, oni mają od tego przyjaciół...

Ojciec zaniemówił.
- Dziękuję ci tato, że pokazałeś mi jak jesteśmy biedni - powiedział syn." 


(autor nieznany)