Mam ciotkę która jest stara, zwariowana i wspaniała.
Do każdej swojej aktywności wciąga mnie za uszy i dziwi się, że nie zawsze mam ochotę i czas za nią podążać.
Ale gdy raz pokazała mi stronkę, gdzie gromadzi różne opowiastki - to teraz często tam wchodzę i czytam.
W tym miejscu będę pisał lub wklejał gromadzone przez nią opowieści.
Warto się zastanowić nad ich ukrytym przesłaniem...


sobota, 11 lipca 2015

59- widok za oknem...

"Było sobie kiedyś dwóch ciężko chorych starych mężczyzn, którzy dzielili niewielki pokoik w pewnym szpitalu. Pokój ów miał tylko jedno okno. Łóżko pierwszego mężczyzny znajdowało się naprzeciw okna, a on sam mógł codziennie po południu siadać na swoim łóżku i spoglądać na świat za oknem. Drugi mężczyzna nie mógł, niestety, wstawać, a jego łóżko znajdowało się w takim miejscu, że w ogóle nie widział okna.
Każdego popołudnia pierwszy z mężczyzn siadał wsparty poduszkami i opisywał swemu towarzyszowi, co widzi za oknem. Najwyraźniej był to park, ponieważ mężczyzna opowiadał o stawie, kaczkach i łabędziach. Dzieci rzucały ptakom chleb, puszczały też łódki. Pod rozłożystymi koronami drzew spacerowali zakochani, trzymając się za ręce. Alejkami poruszały się kobiety z wózkami dziecięcymi, na trawnikach bawiły się psy. Były też kwiaty w różnych barwach i odcieniach. A pewnego dnia pojawił się lodziarz, który odtąd przychodził regularnie, a jakiś starszy pan przyprowadzał co dzień do parku swoją żonę, sadzał ją na ławce, okrywał czule pledem i czytał jej książkę. A w tle, za drzewami, rozciągał się wspaniały widok na miasto.
Chory mężczyzna, który nie mógł wstawać i nie widział okna, słuchał łapczywie opowieści współtowarzysza, ciesząc się każdym słowem i każdą minutą. Dowiadywał się, jak ślicznie wyglądają dziewczyny w letnich sukienkach i że jakieś dziecko nieomal nie wpadło do stawu. Miał wrażenie, że dzięki relacjom swego przyjaciela, sam widzi dokładnie, co dzieje się za oknem.
Któregoś popołudnia napadła go uporczywa myśl: dlaczego tylko tamten może cieszyć oczy widokiem z okna? Czyż i ja nie zasługuję na to, aby móc wyglądać na zewnątrz? Wstydził się swojej zawiści, lecz im bardziej starał się o niej zapomnieć, tym większe dręczyło go pragnienie zmiany. Zrobiłby wszystko, doprawdy wszystko, żeby tylko móc wyjrzeć przez to okno!
Aż pewnej nocy, modląc się w duchu o cud, usłyszał, jak jego towarzysz kaszle i dusi się, zobaczył też, jak tamten biedak rozpaczliwie szuka przycisku, aby wezwać pielęgniarkę. Nie pomógł mu jednak, nie nacisnął przycisku przy swoim łóżku, obserwował go tylko. Oddech tamtego wkrótce zamarł. Rano zabrano jego ciało.
Odczekawszy nieco, by nie przekroczyć granic przyzwoitości, mężczyzna poprosił, aby położono go na łóżku naprzeciw okna. A gdy spełniono jego prośbę, leżał wygodnie, otulony pościelą, czekając, aż wszyscy wyjdą. Potem podniósł się ciężko na łokciu i zaciskając z bólu zęby, zerknął przez okno.
Za oknem była ściana."


(@PoPierwszeLudzie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz